Książka Piotr w okowach poświęcona jest w głównej mierze zmianom będącym owocem II Soboru Watykańskiego oraz ich wpływowi na funkcjonowanie Kościoła. Jednym z powodów gwałtownego pogorszenia się kondycji Kościoła katolickiego jest fakt, iż jego funkcjonowanie, jako struktury hierarchicznej, zostało de facto sparaliżowane. Przed Vaticanum II proces podejmowania decyzji miał charakter ściśle określony, niekwestionowany ośrodek władzy stanowił reprezentujący Chrystusa papież, którego rozporządzenia przekazywane były za pośrednictwem Kurii Rzymskiej, biskupów, kapłanów – aż do poziomu świeckich wiernych. Obecnie Kościół nie funkcjonuje już w ten sposób. Zasada kolegializmu, której praktycznym przejawem było powołanie do życia krajowych konferencji episkopatów, osłabiła w znaczący sposób władzę papieską.Tytuł niniejszej książki posiada dwojakie znaczenie. Najbardziej oczywistym jest takie, iż władza papieska została osłabiona przez intrygi biurokracji rzymskiej, biskupów a także struktury, którą ks. Martin określa mianem “supersiły”. Nie ulega też wątpliwości, iż od czasu II Soboru Watykańskiego sami papieże doprowadzili do osłabienia swej władzy i autorytetu ulegając ideom liberalnym, wskutek czego niejednokrotnie wahali się narzucać dyscyplinę i wykonywać akty rządzenia w sposób zdecydowany. Od chwili, w której Jan XXIII zainicjował politykę aggiornamento, papieże w różnym stopniu pozwalali, by na decyzje ich wywierał wpływ duch czasu. Jak zauważył ks. Martin w swej książce The Decline and Fall of the Roman Church, gdy papież Jan XXIII “mówił o otwieraniu okiem w Kościele, w rzeczywistości bezwiednie burzył jego mury”.Problem polega jednak na tym, iż takie otwarcie na świat sprzeczne jest z zasadami katolickimi. Na przestrzeni wieków Kościół zawsze zdecydowanie przeciwstawiał się głoszonym w różnych epokach błędom. Uczył swe dzieci opierania się pokusom świata, ciała i Szatana. Dzięki wierności Tradycji i mądrości będącej owocem wielowiekowych doświadczeń działał jako czynnik stabilizujący, stanowiąc przeciwwagę dla ekscesów każdej kolejnej epoki.Potrzeba jednoznacznego potępiania przez Kościół błędów jest dziś paląca jak nigdy dotąd. Zeitgeist czasów współczesnych cechuje etos całkowicie antychrześcijański. Przykładowo dzisiejsza reklama opiera się na dążeniu człowieka do zaspokojenia własnych namiętności, podczas gdy przesłanie chrześcijańskie wzywa nas do ofiary i samowyrzeczenia. Żyjemy w epoce powszechnej niewiary. Heretycka natura współczesnego życia wielkomiejskiego oraz wszechobecne techniki komunikacyjne spychają kwestie wieczne i nadprzyrodzoność na margines naszego codziennego życia. Ulegając duchowi czasów duchowieństwo odgrywa de facto podzwonne dla cywilizacji chrześcijańskiej.W swych książkach i audycjach Malachi Martin ostro krytykuje dzisiejszych duchownych za uleganie duchowi współczesności. Nie możemy jednak na tym poprzestać. Również my sami, wskutek różnorakich nacisków wywieranych na nas przez świat współczesny, bardzo łatwo możemy wpaść w tę samą pułapkę. Dlatego właśnie, pomimo całego zgiełku i zabiegania, będących nieodłącznymi elementami dzisiejszego życia, musimy pozostać wierni modlitwie i szukać oparcia w klasyce duchowości katolickiej, takiej jak np. Naśladowanie Chrystusa. Jedynie wówczas będziemy mieli siłę opierać się skutecznie pokusom epoki w której żyjemy i wytrwać na drodze do wiecznego zbawienia.