Jeśli państwowa kolej czy poczta działają gorzej niż kolej czy poczta prywatna, to nie znaczy, że urzędnicy państwowi są gorsi od prywatnych, lecz że ciasny kaftan biurokratyczny paraliżuje inicjatywę jednostek, odbierając im motywację i inicjatywę charakterystyczną dla ludzi działających w systemie kapitalistycznym. To tłumaczy także dlaczego w instytucjach państwowych spotyka się mniej innowacji czy wynalazków niż w firmach prywatnych, zarządzanych w oparciu o mechanizm cen i rynek. „Organizacja biurokratyczna i socjalizm – pisze Mises – oznaczają stagnację i zachowanie metod zachowawczych, podczas gdy organizacja w oparciu o zasady rynku kapitalistycznego to postęp i prosperita”.
Obrońcy socjalizmu nazywają się postępowcami, gdy w rzeczywistości są zwolennikami sztywnej rutyny, ograniczeń i strachu przed zmianami. Mówią o sobie „liberałowie”, „pionierzy wolności” podczas gdy w rzeczywistości robią wszystko by wolność obywateli maksymalnie ograniczać. „Nazywają siebie rewolucjonistami – pisze Mises – lecz pragną stworzyć wszechwładny rząd.”
W efekcie, zamiast obiecanego raju i dobrobytu tworzą gigantyczne, nudne i niesprawne biuro, w którym obywatele mają wykonywać podrzędne, bezmyślne i często irracjonalne funkcje. Pod dyktando wszechwiedzących uzurpatorów elit wspieranych przez państwowy aparat przymusu. Takim modelem posługuje się obecnie Unia Europejska.
Czy istnieje lekarstwo na biurokrację? – zadaje sobie pytanie Mises, i od razu odpowiada: Jest nim tylko rozsądek i wiedza. One mogą nas przed tą ponurą wizją zniewolenia uchronić. Znakomitym i bogatym źródłem tej wiedzy jest właśnie „Biurokracja” Ludwiga von Misesa.