85,00 zł
Przedsprzedaż – wysyłka po 28.03.2025
Ekskluzywne wydanie – twarda oprawa, złocenia, zakładka materiałowa.
Nikt z nas nie waży się robić innym naukom zarzutów bez znajomości przedmiotu, religia jedna stanowi wyjątek. Do rozprawiania o niej bierze się każdy bezwarunkowo, zazwyczaj ten nawet, który ma najmniej praw do tego, spokojny, że nie znajdzie oponenta, bo w ogólności nadzwyczaj rzadkie wyjątki mają o nauce tej jakiekolwiek wyobrażenie. I cóż stąd wynika? Oto, że tłumacząc wszelkie kwestie religijne po swojemu, czynimy Kościołowi zarzuty zupełnie niesłuszne, i obałamucamy umysły młodego pokolenia, które wzrasta z zarodem niewiary.
Dotychczasowy system nauczania religii, szczególniej w domach prywatnych, zapobiec temu nie mógł. Zazwyczaj uczyliśmy katechizmu w latach, w których dziecko pojąć go zupełnie nie było zdolne, a doza homeopatyczna, i najczęściej fałszywie zaordynowana, miała mu być tarczą i przewodnikiem na drodze życia.
Cóż więc dziwnego, że taką tarczę lada pocisk uszkodził, że takiego przewodnika każdy na manowce wyprowadzić zdołał? Co dziwnego, że dzisiaj egoizm zastąpił miejsce miłości bliźniego, często ośmieszonej i wyszydzonej; cielec złoty – miejsce Boga; rozpacz – poddanie się woli wyższej; nieukontentowanie i niechęć – prawdziwe zadowolenie? Że widzimy zabiegi i troski bez skutku, bo bez wiary w Opatrzność, bluźnierstwa w miejscu modlitwy, żal do wszystkiego i wszystkich w miejscu prawdziwego spokoju i szczęścia, a to skutkiem nieznajomości nauki, która zbadana, poznana, jest istotnym światłem i jedyną wskazówką życia, latarnią, o którą odbijają się fale morza, nie uszkadzając jej; lecz gruntownie niezbadaną, lada wiaterek zachwiać a nawet obalić potrafi.
Nauka religii nie jest więc nauką podrzędną, jest, a raczej powinna być, fundamentem całego gmachu wychowania i wykształcenia.
Fragmenty książki:
Pytanie: Co rozumiesz, gdy mówisz, że Bóg jest nieskończenie doskonałym?
Odpowiedź: Rozumiem, że wszelkie przymioty posiada w stopniu najwyższym.
Wyjaśnienie: Jakkolwiek niedostatecznym jest wyobrażenie nasze o Bogu, to jednak, oświeceni światłem wiary i przy pomocy rozumu, pojąć Go cokolwiek zdołamy. Wiemy, że ludzie obdarzeni są rozmaitymi przymiotami: jedni otrzymali w podziale piękność i dobroć, drudzy siłę i odwagę; ci zdolności umysłowe, tamci talenty; inni miłość bliźniego i wspaniałomyślność. Lecz nie masz nikogo, co by wszystkimi był obdarzony przymiotami, a choćby się znalazł taki, posiada je w stopniu bardzo ograniczonym.
Nie można by znaleźć tak rozumnego, od którego by rozumniejszego być nie mogło; tak pięknego, żeby piękności jego żadnego zarzutu uczynić nie było można; tak dobrego, by od niego lepszym być nie można. Przy tym ludzie obok najpiękniejszych przymiotów posiadają zwykle wady i niedoskonałości wielkie, przy których najwznioślejsze cnoty blask swój tracą. Bogactwo i dary losu, jak je nazywamy, nie tylko mają pewną miarę, ale często nawet graniczą z nędzą materialną i fizyczną.
Wszelkie więc przymioty i dary przez nas posiadane, są bardzo słabym wyobrażeniem doskonałości Boga, nieskończenie dobrego, nieskończenie sprawiedliwego, miłosiernego itd., a przy tym wiecznego, niezależnego, niezmiennego, wszechmocnego, wszechobecnego, jednym słowem – nieskończenie doskonałego.
Pytanie: Jeżeli Bóg przed wiekami wiedział, co się dzieje obecnie i co się kiedykolwiek dziać będzie, jakże to się da pogodzić z wolną wolą udzieloną człowiekowi?
Odpowiedź: Wiedza przyszłości nie stawia bynajmniej tamy wolności człowieka.
Wyjaśnienie: Jeżeli Bóg odwiecznie przewidział, iż Jan będzie człowiekiem prawym, czyż oznacza to, iż Jan postępować będzie tak wbrew własnej woli? A jeżeli wiedział, iż Piotr dopuści się czynu nieprawego, czyż wynika z tego, że Piotr był do tego skazany odwiecznym przeznaczeniem? Wcale nie. Ten, wobec którego czyn się dokonuje, o ile udziału w nim nie miał, winy na siebie przyjąć nie może. Bóg w takim przypadku jest jedynie przedwiecznym świadkiem tego, co było, co jest i co nastąpi.
Kilku filozofów starożytnych odmawiało Bogu wiedzy przyszłości, marcjonici – heretycy istniejący od połowy drugiego do czwartego wieku – błąd ten wznowili, dziś on tylko w pojedynczych głowach czasem się wyroi, ale jako niemający podstawy, zaraz upada.
Pytanie: Co to jest małżeństwo?
Odpowiedź: Jest to sakrament ustanowiony przez Pana Jezusa, uświęcający związek między mężczyzną i niewiastą, zawarty w celu otrzymania dziatek i wychowywania ich po chrześcijańsku.
Wyjaśnienie: Zanim powiemy o sakramencie małżeństwa, zwrócić winniśmy uwagę na to, czym była i za co jest jeszcze uważana kobieta u narodów pogańskich. Partowie i inne narody azjatyckie uważały kobietę za własność ruchomą, którą mąż mógł sprzedać, odepchnąć, a nawet zabić, stosownie do swej woli. Jeżeli Arabowie w pokoleniu jakim mieli więcej kobiet, niż to za potrzebne uznawali, zakopywali dzieci płci żeńskiej w dole publicznym. Dziś jeszcze widzimy Araba dumnie siedzącego na koniu, a żonę jego, zdyszaną, biegnącą za nim, obciążoną ciężarami, dla ulżenia koniowi, mającemu w oczach Araba nierównie wyższą cenę. Arab też płaci za konia trzy, a nawet cztery razy więcej niż za kobietę. U niektórych narodów tatarskich kobieta, przykuta za postępowanie swoje, ale jeżeli żona okazała się choć cokolwiek winną względem męża, ten kazał zdzierać z niej ubranie i niewolnicy wyprowadzali ją z domu, smagając rózgami, aż do nowego miejsca jej zamieszkania. Podobna kara była uważana za łagodną, gdyż mąż mógł pozbawić żonę życia, bez żadnej za to odpowiedzialności. Biedna Rzymianka nie miała nawet prawa do dzieci własnych, ojciec był ich panem, w każdej chwili wolno mu było wydrzeć te jedyne skarby tej, którą z mężem ani szacunek, ani zaufanie, ani miłość nie wiązały. Brutalność z jednej, bojaźń służalcza z drugiej strony, stanowiły związek rodziny rzymskiej.
Widzimy więc, że kobieta w czasach pogańskich uważaną była za istotę niższą, ona dźwigała cały ciężar prac, kłopotów, cierpień małżeństwa, nie mogąc towarzysza swego nazwać przyjacielem. Znosiła boleści macierzyństwa, a nie mogła dziecku swemu dać imienia syna; była jedną z istot obdarzonych duszą, a skazanych na ofiarę, na poświęcenie bez żadnej za to nagrody, bo poza nim nie widziała nieba, które widzi kobieta chrześcijanka. Jakże się więc stało, że się ona dźwignęła ze stanu upokorzenia i nędzy, że ze sprzętu i zabawki stała się towarzyszką i matką, z niewolnicy – panią, z rzeczy – osobą, otoczoną szacunkiem i względami jej należnymi, które z wiekiem jeszcze dla niej wzrastają? Całe to przeobrażenie pojęć, całą poprawę losu, podźwignięcie z upadku kobieta zawdzięcza chrystianizmowi. On ją uczynił równą mężczyźnie, żoną – dla której miłość i szacunek prawem nakazał, matką – otoczoną czcią i poważaniem, panią – głową domu i rodziny, właścicielką – mającą prawo do swej własności, słowem – kobietą wolną, wielką, szanowaną, jeżeli tylko sama taką być zechce.
Że nie cywilizacja na to oddziałała, najoczywistszym tego dowodem jest poniżenie kobiety w uczonej Grecji i Rzymie. Tymczasem w Judei, jedynym państwie w starożytności, które przechowało wyobrażenia religii prawdziwej, naturalnej i objawionej, kobieta była cenioną, jak na to zasługiwała, więcej może nawet, bo wiara, że się z niewiasty narodzi Mesjasz, wytworzyła dla niej cześć prawie religijną. Jak było w starożytności tak jest i dziś jeszcze: gdzie zabłysło światło wiary, tam położenie kobiety jest szczęśliwe; gdzie zaś światło to nie doszło, jak do Turcji, Armenii, Persji, Indii, Chin i wielu krajów Afryki, Ameryki i Australii, kobieta jest również poniżoną, jak była przed przyjściem Zbawiciela, jest ofiarą przesądu bezrozumnego i najdzikszego despotyzmu.
Inne książki Feliksy Eger: Tutaj
© 2017-2022 Fundacja Magna Polonia
Operatorem sklepu jest Fundacja Magna Polonia, NIP: 2220912514. Adres do korespondencji: Ul. Śląska 77 (magazyn), 41-403 Chełm Śląski.