Rozległe doświadczenie arcybiskupa czyni jego analizę autorytatywną. Jego tekst posiada również cechę, która może być — zwłaszcza dla osób, które tylko słyszały o arcybiskupie — nieoczekiwana: jest wybitnie umiarkowany. Jeżeli autor jest „buntownikiem” (jak się nam nie przestaje mówić!), to nadzwyczaj spokojnym i uprzejmym. Jeśli to niespodzianka, to dlatego, że dano mu niewiele okazji, aby mógł zostać poznany. Wygodnie zagrzebywano go w milczeniu, z wyjątkiem sytuacji, gdy był — przez wszystkich tych, których krępowały wysuwane przezeń oskarżenia, albo po prostu stanowisko, jakie zajmuje — podawany za przykład upartego zacofania. Z tej perspektywy opublikowanie niniejszej książki to spóźniony akt sprawiedliwości.